piątek, 26 października 2012

   Klasa maturalna to już chyba ten czas, kiedy wypada zacząć się uczyć. Chyba. Co prawda na razie niewiele sobie z tego robię, a o maturze więcej myślę, niż się do niej uczę, to jednak - wypada. Czuję się źle, kiedy robię coś absolutnie niezwiązanego pochłanianiem treści repetytoriów, bo stale towarzyszą mi wyrzuty sumienia, że powinnam robić coś innego. Wiadomo, co.
   Strasznie się o siebie martwię.
   Wstaję wcześnie w nocy, żeby z kawą móc siedzieć na parapecie i patrzeć, jak szarość przechodzi stopniami przez wszystkie odcienie poranka. Hoduję na parapecie wrzos w doniczce i rozpływam się w zachwycie nad ulubionym fioletem na łodyżkach. Marznę w spódnicach w kwiatki; prywatna łąka kwitnie u mnie mimo końca października. Sukcesywnie obcinam włosy w przypływie nagłej wiary we fryzjerskie talenta własne, oszpecając się z całym swym radykalizmem. Z językiem na brodzie i w pożyczonej czapce ganiam autobusy. Robię miliardy ozdobnych kleksów każdego dnia z ciągłym przekonaniem, że nie ma lepszych ilustracji dla notatek z lekcji. Rozmawiam z O. na skrzyżowaniu o obliczach schizofrenii na przykładzie klasowych patologii i zmianach neurotycznych w obrębie psychiki pani E. Szukam liści do suszenia. Czytam na zmianę Sienkiewicza z Prusem.Uczę się wierszy Goethego (w oryginale!) o różyczkach na pastwisku. Światło w moim oknie gaśnie jako ostatnie ze wszystkich świateł we wszystkich oknach, które widzę ze swojego. Woda w rurach spływająca do grzejników szumi i usypia.
   I wciąż myślę, co ze sobą zrobić. I wciąż nie wiem.

19 komentarzy:

  1. Zakładam, że mam tak z kilkaście lat więcej. i wciąż nie wiem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego chyba nigdy do końca nie wiadomo. :) Ale ja potrzebuję przynajmniej jakiegoś kierunku, samego punktu zaczepienia, chociaż tyle.

      Usuń
    2. Fachowcy od badań rynku mówią, że w dzisiejszych czasach człowiek się co dekadę przebranżawia, coś zmienia w życiu... Więc nie przejmuj się, że źle dokonasz wyboru - on nie będzie ostatecznym, możesz poeksperymentować :))

      Usuń
    3. Niby racja, ale jednak wybór jest na tyle ważny, że determinuje w pewnym stopniu to, jak upłynie mi najbliższe kilka lat mojego życia. Nie chcę wybrać źle. Ani szukać w nieskończoność.

      Usuń
  2. Wiesz co Eulalio (przypuszczam, że wiesz), mam iedentyczny problem (i z repetytoriami, i z grzejnikiem, nie wspominając już nic o wybieraniu jakichkolwiek sutiów i ciągłym niezdecydowaniu wobec przedmiotów, które powinnam zdawać na maturze). Czy to jest lekka farsa, czy mi się tylko wydaje? Zostało jakieś osiem miesięcy do Wielkich Dni, a ja zajmuje się robieniem prania, parzeniem kawy, podgrzewaniem gołąbków i odganianiem myśli o nauce z czegokolwiek.
    Masz jakieś cudowne, wstpęne zarysy planów na przyszłość?

    Dziewczynka z bloga o szynach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żadnych zarysów, nic. Wiem tylko, że nie chcę mieć już nigdy do czynienia z matematyką ani pochodnymi jej wymysłami, których nie potrafię pojąć. ;)

      A jakie są Twoje wstępne plany?

      Usuń
    2. Myślę nad filologią polską, a później specjalnością edytorską (nie wiem czy ze mną jest coś nie tak, ale siedzenie nad ranem z niewydaną jeszcze książką na balkonach świata i nanoszenie na nią poprawek wydaje mi się szalenie interesujące, nie to co rycie prawniczych formuł i tego typu sprawy). Poza tym myślałam nad historią sztuki (w ogóle moim odwiecznym (?) marzeniem było zostanie konserwatorem dzieł sztuki, ale konieczność zdawania chemii, wszystko zabiła). Ponadto zastanawiam się nad antropologią, filmoznastwem i całą masą innych kierunków, które zapewne nie będą w żaden sposób powiązane z tym, co ostatecznie będę robić.

      A.

      Usuń
    3. Jest dobrze - wiesz przynajmniej, co chcesz robić najbardziej, a co Cię nie interesuje.
      Wiesz, a w związku z edytorstwem przypomniały mi się teraz warsztaty prasowe z zeszłej środy, na które zabrano nas ze szkoły. Prasowe były tylko z nazwy, bo prowadziła je kobieta, która na co dzień zajmuje się edycją tekstów. Opowiadała, opowiadała, opowiadała... a ja siedziałam przerażona. I nigdy nie zapomnę, jak powiedziała nam, że teksty trzeba skracać do momentu, kiedy pozbędziemy się już wszystkiego, co zewnętrzne i zostanie samo "MIĘSO". To był chyba przejaw największej nieczułości na słowa, jaką można sobie tylko wyobrazić. I pamiętam jeszcze, jak O. wykrzyknęła na cały głos "Jezu!". ;) Ale teraz odpływam w tej dygresji, więc może wrócę - bądź dobrym edytorem. Czułym. Chociaż pewnie będziesz. :)

      Usuń
    4. Niestety - tak wygląda teraz dziennikarstwo. Prawie nie ma już tego fajnego, prostego opowiadania o zwykłym świecie. Dlatego Tochman zamiast pisać reportaże dla wyborczej pisze już książki.

      Usuń
    5. Oświecę was dziewczyny - skończyłam filologię polską o specjalizacji edytorsko-wydawniczej i wiem, że straciłam dużo czasu z tego powodu. O pracę w zawodzie trudno, a niestety nikt sam do nas nie przyjdzie. Trzeba wybierać takie studia, która pozwolą nam szybko się przebranżowić w momencie braku perspektyw na przyszłość. I nie, nie chcę przez to powiedzieć, żebyście się męczyły na kierunkach technicznych i straciły marzenia. Chcę tylko was uświadomić, że często naiwna wiara w to, że znajdzie się pracę w swoim zawodzie, może prysnąć.
      Eulalio (nie wiem nawet czy naprawdę tak masz na imię), a co najbardziej lubisz robić? Albo co wydaje Ci się, że robisz nie najgorzej?
      Pozdrawiam, mańkut.

      Usuń
  3. ja mam dla Was plan na po maturze.




    po maturze - czas na odpoczynek (:

    OdpowiedzUsuń
  4. żyj chwilą zatem (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo bym chciała. Bardzo. Ale nie wierzę w życie chwilą. Chwilą na chwilę - owszem. Nie wiecznie.

      Usuń
  5. Przyłączam się i do Twojego postu, i do wypowiedzi Pani Anonimowej (tej a propos Wielkich Dni i towarzyszącym odganiaczom myśli o nich ). Jestem w podobnym położeniu.... Też nie wiem, co ze sobą zrobić. Chociaż... teraz już jakby mniej. Jednoczmy się więc... Ps. Dobrze, że wróciłaś. Nie zostawiaj nas tylko na tak długo samych ok? Tęsknie, smutnie bez Ciebie.;) J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakie są Twoje wstępne plany? :)



      :)

      Usuń
    2. Hum... Takie, za które lecą na mnie gromy i łomy, i żaby, i ślimaki... PRAWIE od wszystkich. Pam pa ra ram... Filologia polska. Wielką odległą abstrakcją pozostaje coś związanego z filmem lub teatrem. Po pierwsze przez wgląd na zainteresowania, po drugie - mam nadzieję spotkać fajnych ludzi. Żyjemy w państwie, w którym żaden dyplom nie gwarantuje pewnej przyszłości. Może więc receptą jest robić to, co się zwyczajnie lubi? J.

      Usuń
  6. A ja już się bałam, że zapadłaś w sen jesienno-zimowy i do wiosny się nie odezwiesz. Chociaż ja akurat nie powinnam się wymądrzać w tej kwestii, sama przebudzam się dość ospale.
    A maturą się nie przejmuj. Matura to bzdura. W przyszłym roku będzie to moją codzienną mantrą, póki co usiłuję przeżyć wszystko, co mnie atakuje z każdej strony.
    Pisujesz może listy? Bo jak przeczytałam o szukaniu liści do zasuszenia, to tak mnie tchnęło, że też możesz je pisać. Osobiście lubię wkładać do koperty coś poza treścią "właściwą" i tej jesieni wymyśliłam sobie wysłać list z liściem platanu kopercie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i bzdura, ale nie zdać nie wypada. ;)

      Czasem pisuję.
      Ładne muszą być te Twoje liściaste listy! :)

      Usuń