Pippi mówi, że dorośli nigdy nie mają przyjemności. Mają tylko mnóstwo nudnej roboty, głupie ubrania, odciski i pidatki kominalne.
A moje nowe biuro, w mojej nowej pracy, jest pełne dorosłych. I pełne mnie.
Za sobą mam: sadzenie chryzantem, manufakturę pudełek, inkubator, dyżur w
porno radiu, oprowadzanie ludzi po fabryce serów i tysiąc innych "prac". CV z wijącą się przez dwie kartki listą "sukcesów" i "doświadczeń".
Teraz: mam drzwi na kartę magnetyczną, stanowisko, login z hasłem, nazwisko
wdrukowane w grafik, bazę danych, wyprasowaną koszulę (no dobra, tylko raz...), firmowy notes, pomarańczowy kubek we wspólnej kuchni i monopol na herbatę o smaku marcepanu z
wiśnią. Mam poczucie, że umiem o siebie zadbać, zarobić pieniądze, nabrać ludzi na
rozmowach kwalifikacyjnych, że jestem super-fajna. I mam komfort, bo mogę
znaleźć pracę, a za tydzień powiedzieć dumnie, że znudziło-mi-się. I mam zabawę!
Jestem telemarketerem. Albo ładniej: pracuję w wydawnictwie. W dziale sprzedaży telefonicznej.
Siedzę przy telefonie i mówię: dzień dobry, z tej strony wydawnictwo magiczne, tfu, muzyczne, tfu, medyczne...
Język mi się plącze. Się przydaje. Się używa. I pewnie zaraz ucieknę stąd. Ale móc powiedzieć, że idę gdzieś "po pracy" - to bezcenne. To zabawne.
O, jak to fajnie było mieć pracę, której wcale się nie musiało mieć, wiedząc, że kiedy się chce, to może się ją porzucić ;)
OdpowiedzUsuńAle wiesz, ja mam problem. Ja się tak szybko wypalam, że nie wyobrażam sobie siebie samej w pracy poważnej, koniecznej, nieodwracalnej... No wiesz.
UsuńA Ty co robiłaś, w jaką pracę się bawiłaś? :)
tyle używasz tego języka, studiujesz go nawet i tyle błędów robisz... trochę wstyd.
OdpowiedzUsuńTak, zgadzam się. Wstyd, hańba i leń. Witam na moim emocjonalno-językowym śmietnisku! ;)
UsuńA ludzie spoko?
OdpowiedzUsuńJak wszędzie, różni. I tak, i nie. Z przewagą tych na 'tak'. Idzie się dogadać. Przynajmniej krąg znajomości rozszerzył mi się na nowe przestrzenie, to zawsze fajne.
Usuń