niedziela, 1 grudnia 2013

raz po raz dostrzegam

   Jestem najbardziej leniwym studentem (wszech)świata(światów). Chodzę po deszczu, czytam w bibliotekach gazety, spędzam zajęcia z woku w pubie o wystroju quasi-burdel, na onirycznych wykładach gram w słowotok i poję się kawą, teksty na ćwiczenia czytam - w najlepszym razie - tydzień po tym, jak przestały być do czegokolwiek potrzebne i, na domiar złego, marudzę, że to wszystko przez mój światopoglądowy kryzys. Zapytana, kim można być po polonistyce, coraz częściej warczę, że żabą albo syrenką i skrycie umieram ze strachu codziennie od nowa. W chwilach, kiedy nie próbuję sprawiać pozorów, że dzielnie się uczę, oprowadzam ludzi po piwnicach dawnej fabryki serów, preparuję fonetycznie Muminki, uczę pisać ośmioletniego Pawła Wybitnego Matematyka, schodzę na ścieżki (a właściwie pasy) przestępczości, płacę mandaty, rezerwuję bilety na najbardziej nieodpowiedzialne podróże życia, wycofuję się z nich tuż przed, obserwuję pewnych Czarodziejów (niewinnych), piekę i transportuję na Sadybę babeczki, biegam po bazarach, kupuję konie, wymieniam się w internetach zwierzeniami z nieznajomymi, gotuję kreatywne i niejadalne zupy, obnoszę się z tęczowymi rękawiczkami, czytam polsko-czeski słownik, w piżamie w króliczki kupuję nutellę, robię eksperymenty, zainspirowana "Cyrografem" pytam ludzi na czacie, czy sprzedaliby komuś duszę i coraz bardziej przypominam wielką niedźwiedzicę. Mam już swój ulubiony wycinek Wisły za oknem, wypróbowałam prawie wszystkie bary mleczne w Warszawie, a w tramwaju numer osiem odróżniam już ludzkie twarze. Jestem sentymentalna, hermetyczna, niepoważna i zdecydowana taką być. Wierzę w czasu zapisanie, zatrzymanie i niewiele ponad to.


2 komentarze: