Chcę prostej historii. Nie robić więcej, niż trzeba z tego, co nie do odsunięcia. Pisać listy, wysyłać pocztą pitagorejskie trójkąty z piernika, anioły i zimowe jabłonie. Mieć na to czas, czas na wszystko, na co by się chciało. Zakreślać ołówkiem zdania w książkach i zatrzymywać się nad każdym zgrabnym, które trafia. Spacerować nocą z termosem kakao i nie myśleć więcej, że coś muszę albo że trzeba.
W moim nowym mieszkaniu nie ma ogrzewania, i jest koza na olej, którą się włącza co raz, ale która niewiele znaczy. Jest zimna woda. Nie ma gazu, nie da się zrobić herbaty ani ugotować ryżu. Jest lampka z mrygającą żarówą, kilka nieczynnych kontaktów i ponure światło. Zepsuta, pomarańczowa roleta w jedynym oknie z żeliwną kratą. Są smoki na ścianach i posąg z Buddą. Dwie antresole, na które wchodzi się po drabinie. Grafiki Pe, surowe i czarno-białe. Dużo muzyki wciąż. Zapach dymu, plecione pufy, ceramiczna mydelniczka, dziurawa podłoga, książki i szafy z ikeowych toreb na rzeczy.
Powoli przesiąkam. Czuję to mieszkanie, kiedy zakładam przez głowę sweter. Mam klucz, który od poprzedniego różnią najwyżej dwa zęby, i który na drucianym kole dokumentuje, że coś nowego się staje, i nie tylko w kieszeni. Przenoszę z Okrzei kilka rzeczy co dzień. Ale w ikeowych torbach one śpią snem zimowym i długim, a ja chodzę w dwóch swetrach na krzyż, i ciągle marzę o życiu prostym, prostym, prostym. A w nim żeby jak najmniej przedmiotów mieć, jak najwięcej poza nimi.
listy... chciałabym znów jakiś dostać i znów jakiś napisać.
OdpowiedzUsuńNie przezięb się.
To daj mi swój adres. Jeśli tylko chcesz naprawdę. Ale ostrzegam - marzę i marzę, rysuję i dygrysuję, trudno się brnie.
UsuńAntresole, o mój Boże, gdybym miała w mieszkaniu antresolę (albo w ogóle mieszkanie), to pewnie bym z niej nie schodziła. I tej ciepłej wody i ogrzewania już nie musiałabym mieć. (Pewnie bredzę).
OdpowiedzUsuń"[...] i ciągle marzę o życiu prostym, prostym, prostym. A w nim żeby jak najmniej przedmiotów mieć, jak najwięcej poza nimi" - piękne to, wiesz? Pewnie tak samo piękne, jak dusza, która je najpierw pomyślała, a potem zapisała.
Zima jest zimna. W całej jaskrawości czuję tę zimę i adekwatności semantyczne jednego z drugim. Ale w trzech śpiworach nie jest źle. W jednoczęściowym dresie koloru bordo z suwakiem na brzuchu i w trzech swetrach z wierzchu też nie jest źle. ;)
UsuńA to drugie, dalej - cholera, nie wiem, co powiedzieć. Przepraszam, dziękuję, ciepło.
W sumie to nie taka straszna ta zima w tym roku. Może już nigdy nie będzie takiej strasznej zimy. W żadnym roku. Chyba, że przeszłym.
UsuńSpoko, ziomek, pozdrawiam, tylko pisz częściej, dobra? Ostatnio się porobiła sieczka z tych blogów, jest dużo chłamu, ludzie nie szanują już słowa, a Ty to robisz, więc... pisz cześciej, bo po prostu lubię Cię czytać, dobra?
Moja jest straszna. Czuję, że wyprzedza mnie o sto kroków/roków, że tej zimy dużo sypie (się) i chociaż bez tysiąca na minusie, czuję przez skórę, że to zły czas. Jak by to nie było niedorzeczne.
UsuńNo i jeszcze: to strasznie miłe, co piszesz. Tylko, że teraz sesja, a zaraz potem chcę wyłączyć się zupełnie i na cały luty zaszyć gdzieś w lesie. Nie wiem, kiedy uda się coś. Tutaj napisać coś.
Właśnie miałam cytować ten fragment: " A w nim żeby jak najmniej przedmiotów mieć, jak najwięcej poza nimi."
OdpowiedzUsuńBędę długo o nim rozmyślać, jest tak cudownie przejrzysty, jak to, o czym marzysz.
Do czego to doszło! Że się mnie cytuje. ;))
UsuńBardzo dziękuję. I bardzo cieszy mnie, że tak jest.
Oj, zainspirowane trochę tym, co ostatnio Halber pisała... ;)
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/halberster/posts/10152952008649054
UsuńNo co, może nie? Ehehe
To nie ja Halber, to Halber mną. Chociaż Halber - lowe, lowe, lowe. Ale możesz zapytać J - opowiedziałam jej to samo, co jest tutaj, pewnej nocy w starym mieszkaniu. Tej samej nocy, której znalazłam później na fejsie status H.
UsuńBrzmi jak wycinek z książki :) Masz wciągający styl pisania.
OdpowiedzUsuń