sobota, 30 marca 2013

naprawdę wielka noc.

Mam dość. Poszczący ojciec z puszką piwa w dłoni wyrywa mi krakersa, wrzuca z odrazą do zlewozmywaka rozkruszając go na miliard części i krzycząc jak przenośna stacja alarmowa, że dziś WIELKI PIĄTEK, post. Jaki tam on wielki, to ja nie wiem. Mój grzeszny wyczyn zostaje jednak stłumiony w zarodku i ciastko chyżo trafia do otchłani, gdzie uświęcona w swej prostocie kranówka z rurociągu spłukuje ślady mej rozpusty i boską siłą wciąga je do czeluści odpływu ku radości ojca. Zbawca i bożyszcze tego świata, pogromca zmazy niepierworodnej może, lecz gastronomicznej, boży pomazaniec patrzy z dumą, i puszką wciąż, na dzieła rąk swoich. Dusza ma zostaje ocalona. Anielskie wiwaty huczą w uszach. Słyszę pienia i harfy bladolicych chórzystów pod batutą świętej Cecylii i Rubika jednocześnie. To, co było mi już dane przeżuć, lecz jeszcze nie połknąć, ciąży mi na języku jako cykuta i mam ochotę parsknąć mączną papą w nagłym oniemieniu dla nieziemskich zjawisk, których przychodzi mi doświadczać i resztkami silnej, naprawdę silnej woli przełykam w końcu owoc swojej hańby, czując smak rozpusty wielkopostnej. Ojciec przejęty posłannictwem siorpie zaś łyk piwa zdruzgotany moją huncwoterią niefrasobliwą i beztroską. Zupełnie tak, jakby zapomniał, że od 6 do 19 nie jest moim ojcem, że niepotrzebnie się fatyguje z wyżyn swojego drugiego życia i wykracza ponad przydział.

9 komentarzy:

  1. Ach, mało różowo. Czasem święta jawią się jak festiwal obłudy. Przeżyjemy i te.
    Przytulanka.

    W każdym razie - jaja zawsze mają ten sam smak ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziś moja frustracja trochę już opadła. A wszystko dlatego, że sernik wyszedł mi przepyszny. No i z takim sernikiem to nawet święta jakoś można przetrwać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sernik, narobiłaś mi na noc apetytu :)
    Radosnych Świąt :)
    Kurdę, zapamiętam, że w Wielki Piątek zero krakersów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, święta są, więc pory dnia zostają automatycznie unieważnione. :)
      I zapamiętaj koniecznie. Najlepiej podjąć post alkoholowy, bowiem krakersy nie są polecane przez kościelnych ekspertów i przedstawicieli świętej inkwizycji.
      :)

      Usuń
  4. mnie co roku śmieszy do łez pewien zwyczaj: w mojej a pełni ateistycznej rodzinie, nie do pomyślenia jest, aby nie pójść z koszykiem do kościoła w sobotę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to przyzwyczajenie? :)
      Ja chodzę do kościoła, żeby zrobić przyjemność mamie. Ale to od święta. Dwa razy do roku.

      Usuń
  5. Matura ssie... Nie ma Cię na blogu. Jak przygotowania? Jola

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie zgadzam się, co nie zmienia jednak faktu że strasznie chętnie będę tu do Ciebie zaglądać. To pozdrawiam i czekam na nowe wpisy.

    OdpowiedzUsuń