wtorek, 4 czerwca 2013

     Marzą mi się góry. Włóczenie się godzinami po nieznajomych miastach i z nieznajomymi ludźmi. Chcę spać w namiocie. Albo gdziekolwiek. Jeździć pociągiem. Uciec od miejsca, w którym spędziłam dziewiętnaście lat. Zniknąć z Facebooka, Internetu. Zostawić w domu telefon. Chcę gdzieś pojechać. Gdzieś-gdziekolwiek. Wejść w jakąś nową przestrzeń. Nabrać tak dystansu. Odpocząć. Obejrzeć miejsca, których nigdy dotąd nie widziałam albo przypomnieć sobie te stare, zapomniane.
     Założyłam profil na olneo. Trochę z ciekawości, żeby sprawdzić, czy, kto i kiedy się odezwie. Bez większych złudzeń, że trafię na kogoś, kto nie będzie zboczeńcem i kogo będę mogła poważnie potraktować. Ale z nadzieją, że może jednak...
     Duszę się u siebie. Miliard razy wracam do domu tą samą, nieciekawą już po tylu powrotach ulicą i patrzę wciąż na te same domy stojące po obu stronach drogi. Codziennie widzę za oknem to samo pole, różowy budynek sąsiadów i smutne wierzby daleko przed sobą. Robię zakupy w jednym sklepie od nastu lat, za każdym razem mówię 'dzień dobry' tej samej pani za ladą. Czasami czuję sentyment. Coraz częściej mi w tej ciasnej przestrzeni duszno. 
     W ciągu jednego dnia napisało do mnie na olneo 14 osób. Odpisałam każdemu - niektórych spławiając, a z innymi wchodząc w rozmowy i wymieniając wiadomość za wiadomością. Wśród tych ludzi była dziewczynka, piętnastoletnia prawie, która pisała, że marzy o podróży na Wyspy Kanaryjskie autostopem i pytała, czy chcę z nią jechać. Był sześćdziesięcioletni (chyba) człowiek, który zapraszał mnie do swojego domku nad jeziorem i chciał wyruszyć ze mną na "objazdówkę Europy". Dziewczyna w moim wieku, która szukała towarzystwa na Woodstock. Studentka, która zaczyna lada chwila sesję, ale może wybrać się gdzieś niedaleko na dzień albo dwa. Różni ludzie, bardzo różni.
      Nie wiem, czy bardziej boję się pojechać gdzieś sama, czy szukać sobie towarzystwa przez Internet. Wydaje mi się, że sama ze sobą bardzo szybko znudzę się i zrezygnuję. Z drugiej strony wciąż pamiętam histerię Mamisza, kiedy w zeszłym roku wybierałam się na kilka dni do Poznania z ludźmi, których ona zna, a pomimo jasnych komunikatów kiedy wrócę, czym pojadę i co będę robić, musiałam wysłuchać jej litanii, że tam mnie na pewno okradną, zgwałcą, wytną nerki i wątrobę. Stoi mi też przed oczami reklama kampanii z Wojtkiem lat 12, który chętnie mnie pozna i ta indoktrynacja, to stałe wpajanie mi, że nigdy nie wiem, kto jest po drugiej stronie, sprawia, że wariuję. Zapominam, że chociaż nigdy nie wiem, kto tam jest, to zawsze po drugiej stronie jest człowiek. Taki sam, jak ci wszyscy ludzie, których spotykam na ulicach i którzy nigdy dotąd nie zrobili mi krzywdy. Człowiek, który może okazać się podły, ale przecież nie musi. To takie proste.
     Ciągle jeszcze szukam. Nie umiem na razie powiedzieć, dokąd chcę jechać, z kim ani na jak długo. Chcę poznać nowych ludzi i nowe miejsca. To jest kluczowe. Chcę się ruszyć.

12 komentarzy:

  1. Ja swoje miasto odkrywam na nowo. Ale fakt, potrzebowałam wyprowadzki na drugi kraniec Polski, a nawet za granicę, żeby je docenić ;)

    Polecam couchsurfing. Wydaje mi się bezpieczniejszy od olneo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może z dystansu, kiedy się miasto porzuci i później do niego wraca, łatwiej je odkrywać. Prawda jest taka, że bycie w nim bez przerwy sprawia, że jakkolwiek ładne by nie było, to w którymś momencie zawsze człowiekowi obrzydnie i spowszednieje. Na tyle, że chętnie by od niego uciekł.
      A couchsurfing też przeglądam. Tylko po prostu byłam ciekawa tego onleo. Tych ludzi, na których mogę tą drogą trafić. ;)

      Usuń
    2. A co do miast... Nie wiem skąd pochodzisz, ale zawsze znajdą się osoby, które lubią zaglądać tam i ówdzie, szperać w opuszczonych budynkach - to też uwrażliwia. Nie każę Ci biegać po ruinach, ale znaleźć takiego bloga. To, co mnie fascynuje to też ludzie danego miasta! Wtedy świat wokół Ciebie staje się intrygujący i co chwilę zauważasz budynek lub ciekawego człowieka! Spójrz na to: http://www.humansofnewyork.com/

      Usuń
    3. Fajna ta strona! Ale nie sądzę, żebym w sieci znalazła coś podobnego o moim malutkim miastku, o Garwolinie. ;)

      Usuń
    4. Czy Twoje miasto nie miało statusu królewskiego? Elalio Eleonorówno, do robory! Jużmi zagłębiać się w tajemnicze historie;)))

      Usuń
    5. Nic mi o tym nie wiadomo. Ja się na historii nie znam. :)

      Usuń
  2. myślę, że ludzie, których spotykasz na ulicy mogą nie być tacy sami, jak ci, którzy chcą się spotykać w prywatnych domkach nad jeziorami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie to ludzie. Wszędzie są różni. Całkiem niedawno, bo przed kilkoma dniami, zaczepił mnie na chodniku mężczyzna. Pytał, czy mam godzinkę czasu, bo moglibyśmy iść do niego. Mówił, że jestem taka śliczna. A on całkiem niedaleko mieszka.Zboczeńców można spotkać nie tylko w internecie. I tu, i w prawdziwym świecie trzeba być ostrożnym. Ale nie można też spodziewać się po wszystkich napotkanych osobach tego, co najgorsze. Traktować ich jak potencjalnych morderców, psychopatów, zwyrodnialców i szaleńców.

      Usuń
  3. To ja. Nawiązując do tego co napisałaś wcześniej i piszesz teraz - może jeżeli znudzi Cię szukanie ludzi na onleo tudzież w innych internetowych czeluściach, to ja jestem gotowa na przejście się z Tobą po górach. Oczywiście nie wykazuję tym samym stuprocentowej pewności, ponieważ jestem tylko człowiekiem, który ma nad wyraz wiele wspólnego z kurą, która mimo posiadania skrzydeł nigdy nie podrywa się do lotu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przez 3 lata byłam w klasie teatralnej. Niesamowite przeżycie, jednak nie potrafiłabym związać się z nim a stałe. Zbyt łatwo stracić rozgraniczenie... A w rzeczywistości łatwo o to by teatr zamienił się w cyrk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz na myśli zawodowe aktorstwo? :) Związać się na stałe z takim profesjonalnym teatrem jest trudno. Po szkołach teatralnych najczęściej gra się w reklamach bądź telenowelach. Ludzie do teatru nie przychodzą dla dobrej sztuki, tylko dla nazwiska. Dlatego trudno jest wejść do takiego hermetycznego świata. A o rozgraniczenie nie jest chyba tak trudno. Tylko, że w moich oczach to, co zawodowe i NIEamatorskie traci bardzo wiele uroku, świeżości. :)

      Usuń